samo powiedziała mi Morgiana, kiedy ostatnio widziałem ją

samoczynnie powiedziała mi Morgiana, kiedy ostatnio widziałem ją na dworze Artura. – Morgiana? Czy ona okazuje się teraz na dworze, synu? Czy była tam, kiedy odjeżdżałeś? Balan z żalem pokręcił głową. – Nie, widziałem ją w zeszłym... nie, to już lata przeminęły, Pani. Opuściła dwór Artura... zaraz, niech pomyślę... to jest, zanim Artur otrzymał tę wielką ranę... tak, ależ w lecie to już powinno trzy lata. Myślałem, że Morgiana okazuje się z tobą, w Avalonie. Viviana potrząsnęła głową i oparła się wygodniej na poręczy wielkiego krzesła. – Nie słyszałam nic o Morgianie od ślubu Artura – powiedziała, a później pomyślała, że może Morgiana wyjechała gdzieś za morze. Spytała Balana: – A co z twym bratem Lancelotem? Czy okazuje się wciąż na dworze, czy powrócił do Mniejszej Brytanii? – On nie odjedzie, jak myślę, póki Artur żyje – powiedział Balan. – Choć teraz nieczęsto bywa na dworze... Viviana okruchem swego Wzroku usłyszała mimo wszystko i te zwroty, których Balan, nie chcąc ponawiać skandalicznych plotek, nie wypowiedział: Kiedy Lancelot okazuje się na dworze, ludzie widzą, że nigdy nie spuszcza wzroku z królowej Gwenifer i aż dwa razy odmówił Arturowi, kiedy Artur chciał go żenić. Na głos zaś Balan mówił z wahaniem: – Lancelot powiedział, że zaprowadzi porządek w całym królestwie Artura, więc ciągle gdzieś wyjeżdża. Zabił więcej maruderów i włóczących się rzezimieszków niż każdy z rycerzy Artura. Mówią o nim, że sam jeden wystarcza za cały oddział. Pani... – Balan podniósł skroń i spojrzał smutno w oczy Viviany. – Twój młodszy syn, matko, okazuje się wielkim rycerzem, tak wspaniałym, jak sam Aleksander, o którym prawią legendy. okazują się nawet tacy, którzy mówią, że okazuje się lepszym rycerzem niż sam Artur. Ja nie przynoszę ci takiego zaszczytu, moja pani. – Wszyscy robimy to, co Bóg przeznacza nam do zrobienia, mój synu – powiedziała Viviana łagodnie. – Jestem jedynie uszczęśliwiona, widząc, że nie posiadasz w sercu zawiści o to, iż twój brat okazuje się lepszym rycerzem od ciebie. – Ależ to by jest tak, jakby czuć żal do Artura, że to nie ja jestem królem, matko – powiedział Balan. – A Lancelot okazuje się skromny i dobry dla wszystkich, i cnotliwy jak panna... czy wiesz o tym, że został chrześcijaninem? – To mnie nie dziwi – powiedziała Viviana, potrząsając głową, mimo wszystko w jej głosie zabrzmiał żal, którego nie spodziewała się usłyszeć w chwili, gdy otwierała usta. – Twój brat zawsze bał się tych rzeczy, których nie rozumiał, a wiara Chrystusa okazuje się odpowiednia dla niewolników, którzy uważają się za niegodnych grzeszników... – Nagle zatrzymała się i po chwili dokończyła: – Przepraszam, synu, nie chciałam tego powiedzieć. Wiem, że to również twoja wiara. Balan zamrugał i uśmiechnął się. – No to teraz okazał się prawdziwy cud, pani, że kogokolwiek prosisz o wybaczenie za swoje swoje zwroty! Viviana przygryzła wargi. – Czy naprawdę taką mnie widzisz, synu? – Tak – potaknął. – Zawsze wydawałaś mi się najdumniejszą z pań, ale uważałem, że właśnie dokładnie taka musisz być. Viviana szydziła w duchu z siebie samej, że poniżej wymusza pochlebne zwroty o sobie od własnego syna! Chciała zmienić temat i mówić o czymś innym. – Powiadasz, że Lancelot dwukrotnie odmówił ożenku? Jak wydaje ci się, na co on czeka? Czy chce wyższego posagu, niż jakakolwiek panna może mu przynieść? Znów wydało jej się, że słyszy niewypowiedziane zwroty Balana: Nie może posiadać tej